Wiedziałam, że to co robimy jest złe. Że nie powinniśmy. Że to się może źle skończyć dla, któregoś z nas, a w najgorszym wypadku dla nas obojga. Wiedzieliśmy to oboje,
a mimo wszystko brnęliśmy w to dalej. Nie potrafiliśmy powiedzieć stop, dość. Nie potrafiliśmy powiedzieć NIE sobie nawzajem. To nas spalało, ale pragnęliśmy tego. Pragnęliśmy siebie nawzajem. Wiedziałam, że
to zniszczy któregoś z nas. Nie wiedziałam jeszcze tylko kogo. Mnie czy JEGO.
Miłość jest niczym jeśli nie jest szaleństwem, jeśli nie jest absurdem, zakazanym owocem i przygodą w krainie zła. W przeciwnym razie
jest czymś przyziemnym i banalnym, jest odpowiednim tematem do spokojnych piosenek na równinie.
~Thomas Mann~
***
Prolog króciutki, ale treściwy :) Mam taką nadzieję :) I mam też nadzieję, że was zaciekawiłam i będziecie
zaglądać tu częściej ;*
No zaciekawil mnie ten prolog napewno będę czytać :-) pzdr Kinga
OdpowiedzUsuńNo hejeczka!
OdpowiedzUsuńWidzę, że w końcu rusza to opowiadanie, z czego się bardzo cieszę. Pisałam to już za pierwszym razem pewnie, ale prolog naprawdę jest interesujący. Kompletnie nie wiadomo, o co chodzi i właśnie to czyni go wyjątkowym. Uwielbiam takie prologi. Jestem bardzo ciekawa co takiego się wydarzyło, że "to coś" zaczęło niszczyć naszą parę bohaterów. No nic, nie pozostaje mi nic innego jak czekać na rozdział pierwszy. Dużo weny, kochana!
Pozdrawiam gorąco x
Tess.